Abigail
Otworzyłam oczy, które o dziwo nie miały dzisiaj oporów, co znaczyło, że na pewno długo spałam. Rozejrzałam się po pokoju i aż wstrzymałam powietrze. Nie mogę w to uwierzyć... To nie jest mój pokój?
Ostrożnie wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Chwilę się wahałam, zanim za nie pociągnęłam, ale niestety... Drzwi były zamknięte?
- Co jest? - powiedziałam sama do siebie i zaczęłam za nie ciągnąć. Oczywiście, jak na mnie przystało zaczęłam panikować i w nie walić. - Halo! Jest tam ktoś? Otwórzcie te pierdolone drzwi! - walnęłam w nie z całej siły, ale usłyszałam tylko cichy śmiech po drugiej stronie, śmiech dziewczyny? No halo, o co chodzi? Dlaczego jakaś dziewczyna mnie tu trzyma? Chwila, chwila. Droga do szkoły, pocałunek z Zaynem. No tak, to ten idiota mnie porwał.
Usiadłam z powrotem na łóżku i zaczęłam zastanawiać się jak stąd wyjść. Przez okno? Podeszłam pośpiesznie do niego i gdy próbowałam za nie pociągnąć, w całym pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk, sygnalizujący alarm. Złapałam się za uszy i zaczęłam kręcić głową. Ten idiota powinien się leczyć, dlaczego tu jest alarm?
Chwilę to trwało zanim drzwi się otworzyły, a w nich stanął wściekły Malik, który wyglądał jakby właśnie był po seksie? Co ja gadam? Po prostu miał roztrzepane włosy i rozpiętą koszulę. Podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę.
- Z tobą zawsze jakieś problemy, kurwa... - wysyczał przez zęby i mocniej ścisnął moją rękę. Nie wiedziałam czego on ode mnie chce i po co mnie gdzieś prowadzi. Nie miałam jednak siły żeby cokolwiek powiedzieć. Weszliśmy do jakieś pomieszczenia, które najwyraźniej było salonem. Popchnął mnie na fotel i kucnął koło mnie. Złapał za moją brodę i podniósł ją wysoko do góry. - Powiedziałem chyba wczoraj żebyś nie robiła żadnych numerów, prawda? - warknął do mnie tak, że aż podskoczyłam, a serce zaczęło walić mi jak szalone ze strachu. Już nie czuję przy nim tego co wczoraj, dzisiaj jestem przestraszona. Gdzie ta pierdolona odwaga, która jeszcze wczoraj mi towarzyszyła? Chciałam się rozpłakać, wtulić w tego chłopaka, w którym się zakochałam, a tym czasem patrzy na mnie zupełnie inna osoba. To nie jest taki Zayn, którego poznałam. Owszem, często był nie do zniesienia i wg, ale nigdy się nie zachowywał tak... Bo niby co ja mu takiego zrobiłam, że mnie kurwa porwał?
Chłopak przypatrywał mi się dość długo, a ja nie mogłam spuścić wzroku, dlatego patrzyłam w jego tęczówki, które z każdą chwilą robiły się coraz ciemniejsze. Zayn przekręcił głowę na bok i uśmiechnął się pod nosem, po czym zmierzył mnie od góry do dołu. Powędrowałam za jego wzrokiem i zobaczyłam, że mam na sobie tylko koszulę, najprawdopodobniej jego, która sięgała mi do połowy ud. Od razu poczułam jak na moje policzki wkrada się mocny rumieniec i momentalnie opuściłam głowę w dół, zamykając przy tym swoje oczy. Jak to się stało, że miałam na sobie koszulkę tego idioty? Po chwili poczułam jak jego ręka sunie się po moim kolanie w górę, podniosłam swój wzrok i napotkałam jego. Pełen pożądania, ale to już nie było to samo co kiedyś... Pochylił się nade mną tak, że musiałam się położyć. Swoją prawą dłonią wodził po zewnętrznej stronie mojego uda, a lewą po mojej szyi. Nim się obejrzałam wbił się w moje usta. Nie miałam nawet siły się opierać, podobało mi się to. Mimo, że nie był ani trochę delikatny, brakowało mi tego. Bo która dziewczyna nie chciałaby się całować z chłopakiem, którego kocha? No właśnie, żadna... Po chwili ręka, która była na moim udzie, wsunęła się pod koszulkę, podnosząc ją do góry. Dlaczego ja kurwa nie protestuję? Co mi odwala? Zaczęłam oddawaj jego pocałunki. Zawiesiłam swoje dłonie na jego karku i podsunęłam się do tyłu, ciągnąc go za sobą. Prawą dłoń wplótł w moje włosy, które mocno pociągnął, aż z moich ust wydobył się jęk. Malik korzystając z okazji wsadził swój język do środka, gładząc przy tym moje podniebienie. Po chwili nasze języki toczyły zaciekłą walkę o dominację. Czułam jak moje ciało się rozpala, pod wpływem jego dotyku. Miałam ochotę zostać tak na zawsze, ale niestety nic nie trwa wiecznie. Chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie jeszcze z góry. Po chwili nachylił się do mojej szyi, którą zaczął całować i ssać. Wcisnął swoje zęby w moją skórę, a po chwili poczułam tam mrowienie i lekkie ukłucie. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i wygięłam się w łuk. Spodobało mu się to, bo czułam jak się uśmiecha i mruczy pod nosem.
- Jesteś tylko moja... - wyszeptał mi do ucha, a ja lekko się wzdrygnęłam. W pewnym sensie poczułam się dobrze. Pomyślałam, że mu na mnie zależy, ale z drugiej strony... Byłam przestraszona.
- Zawieź mnie do domu, proszę... - powiedziałam cichutko. Odsunął się ode mnie i wpatrywał w moje oczy. Myślałam, że się zgodzi jednak on roześmiał się chyba na cały dom, kręcą przecząco głową.
- Chyba śnisz. Miałbym cię wypuścić do tych debili? I żebyś znowu mnie unikała i spotykała się z tym przydupasem? - jeszcze głośniej się zaśmiał i wstał. - Nigdy w życiu. - dokończył, a ja momentalnie zamarłam.
- Słucham? - wrzasnęłam za nim, a kiedy odwrócił się w moją stronę, głośno przełknęłam ślinę. - To ty mnie zostawiłeś po tym wypadku. Nie możesz mnie winić za to, że się nie odzywałam. Odwieź mnie do domu, nie chcę tu być. - powiedziałam jakby do siebie, ale miałam nadzieję, że to usłyszy. Słusznie, słusznie. Zobaczyłam w jego oczach coś dziwnego. Jakby go w końcu ruszyła ta cała sytuacja?
- Przepraszam, okej? - wrzasnął i wyrzucił ręce w powietrze, kręcą przy tym głową. Cofnęłam się w głąb fotelu, na którym siedziałam. Jego ton głosu był przerażający. - Nie mogłem tam zostać, miałem wtedy spore kłopoty z psami... Jakbym został to by mnie złapali, a od dawna tego pragną, rozumiesz? Nie chciałem po prostu iść do pudła. - powiedział ciszej i usiadł koło mnie. Spuścił głowę w dół, a później ponownie na mnie spojrzał. - Wiedziałem, że nic ci się nie stanie. To ja zadzwoniłem po znajomego, który niby miał cię znaleźć i zająć się wszystkim. Nie zostawiłbym cię tak, okej? Przepraszam, naprawdę przepraszam. - kręcił histerycznie głową. Coś we mnie pękło. Ta nienawiść odeszła? Tak nagle? Poczułam jak do moich oczu przypływają łzy, które po chwili swobodnie spłynęły po policzku. Ostrożnie przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego tors. Poczułam się tak dobrze, będąc w jego objęciach. - Przepraszam... - mówił cicho, sunąc nosem po moich włosach. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i pokiwałam głową, na znak że rozumiem. Mocniej mnie do siebie przyciągnął i zaczął składać pocałunki na moim czole. Otarł łzy z mojego policzka i spojrzał głęboko w moje oczy, a ja od razu zatonęłam w jego. Zapomniałam już o tym co zrobił mi po wypadku, o tym co wydarzyło się wczoraj, o tym, że mnie porwał i nie miał zamiaru wypuścić. To wszystko odeszło, nawet ten ból, który czułam jeszcze niedawno. Znowu poczułam się bezpieczna w jego ramionach. Czy kochający Zayn wrócił?
- Wybaczysz mi to co zrobiłem? - zapytał po chwili ciszy. Odwróciłam głowę w bok i chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. On tak naprawdę nie wiedział jak ja bardzo tęskniłam za nim, co się ze mną działo. Nie wiedział, że prawdopodobnie nie zdam tego semestru, że nic nie jadłam, że mdlałam, chodziłam do lekarzy... Skąd mógł to wiedzieć?
- Pod warunkiem, że mi coś obiecasz... - powiedziałam niepewnie i z powrotem zanurzyłam się w tych ślicznych oczkach. Zayn zmarszczył brwi i pokiwał głową, żebym kontynuowała. Wzięła głęboki wdech. - Obiecaj mi, że nigdy mnie nie skrzywdzisz i nie zostawisz... - zacięłam się na chwilkę, a ona patrzył na mnie uważnie. - I że zostaniesz ze mną już na zawsze. - dokończyłam cicho. Chwilę patrzył i nic nie mówił, a później ponownie wbił się w moje usta. Na początku całował delikatnie i z pasją, ale później przerodziło się to w taki pocałunek, jakby miał być naszym ostatnim. Stanowczy i pełen namiętności. Poczułam w brzuchu stado motyli, a serce waliło mi tak mocno jakby miało zaraz wyskoczyć, jeśli już tego nie zrobiło, bo nie byłam pewna. Po niekrótkiej chwili, w końcu oderwał się ode mnie i ponownie spojrzał głęboko w moje oczy.
- Obiecuję. - powiedział poważnie, a potem lekko się uśmiechnął. I właśnie tego potrzebowałam. Przez całe moje życie, nie czułam się tak wspaniale jak przy nim. Tylko on sprawiał, że czułam się szczęśliwa. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie on.
- Jak ci się podoba? - odwróciłam się w jego stronę i wytrzeszczyłam oczy.
- Żartujesz sobie ze mnie? - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję. Podniósł mnie i okręcił dookoła, mocno przytulając. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi i wciągałam piękny zapach jego perfum.
- Mam rozumieć, że podoba? - zażartował, a ja ucałowałam go w policzek.
- Jest pięknie. - westchnęłam cicho i poczułam, jak do moich oczu napływają łzy. To wszystko wydarzyło się tak nagle. Wrócił do mnie, czyli że mu zależy. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.
Chłopak postawił mnie na ziemi i poprowadził dalej, gdzie był rozłożony koc, na nim było kilka potraw, które zapewne zamówił, bo na 100% nie potrafi gotować. Nie obyło się również bez czerwonego wina, które uwielbiam. - Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny. - rzuciłam nagle i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.
- Bo nie jestem. - złapał mnie za biodra i stanął naprzeciwko. Pocałował mnie w czoło i odsunął się, patrząc głęboko w moje oczy. - Ale dla ciebie zrobiłem wyjątek. - wyszczerzył zęby, a po chwili wbił się w moje usta. Całował delikatnie i czule, jak nie on. Wydawało mi się, że to jest tylko jeden, wielki sen.
Czas leciał nieubłaganie szybko. Nim się obejrzeliśmy, a zrobiło się dość ciemno. Leżałam wtulona w tors Zayna i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Abi? - odezwał się po chwili i cicho westchnął. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Tak, Zayn?
- Przemyślałaś moją propozycję? - ups... Och tak, Zayn. Cały czas myślałam żeby z tobą uciec, ale ty uciekłeś ode mnie, więc jak mogłam tego dokonać? No, ale nie powiem ci tego, żeby nie zniszczyć tej pięknej chwili. Głośno westchnęłam i przygryzłam dolną wargę.
- Wiesz, że to nienajlepszy pomysł. - spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Malik przez chwilę nic nie mówił, czyli nie spodobała mu się moja odpowiedź. Dlaczego znowu to samo?
- Chcę być z tobą zawsze, wiesz o tym, prawda? - pokiwałam twierdząco głową, a on podniósł się i zawisł nade mną, patrząc głęboko w moje oczy. - A twój brat jak i przyjaciele, nie chcą żebyśmy byli razem, no nie? - ponownie pokiwałam twierdząco głową, tym razem mocniej przygryzając swoją wargę. Wywrócił oczami i pokręcił głową. - Musimy to zrobić, żeby być razem. - dokończył i nachylił się do mnie, składając mokre pocałunki na mojej szyi. - Abi ja wyjeżdżam... - wyszeptał cicho do mojego ucha, a ja podniosłam się do pozycji siedzące, wytrzeszczając oczy. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Czy to wszystko, co dla mnie zrobił było tylko po to żeby mnie przekonać do wyjazdu z nim? Przecież nie może mnie teraz znowu zostawić. Na pewno bym tego nie zniosła. Nie, nie, nie. Zaczęłam histerycznie potrząsać głową, a łzy spływały po moich policzkach. Chłopak zbliżył się do mnie z zamiarem przytulenia, ale ja momentalnie od niego odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęłam na cały głos. - Zawsze musisz wszystko zepsuć, zawsze? Wszystko było dobrze... - mówiłam łamiącym się głosem i padłam na kolana, chowając głowę w moich rękach i wyginając się do przodu. - Dlaczego mi to robisz. - łkałam, ale najwidoczniej nie ruszyło go to? Przecież nie mogę pozwolić na to żeby znowu mnie zostawił. Nie teraz kiedy wszystko się układało. - To po to mnie tutaj przywiozłeś? Chciałeś mnie tylko namówić żebym z tobą wyjechała i uciekła od tego wszystkiego, tak? - podniosłam się i ostatni raz na niego spojrzałam, po czym pobiegłam przed siebie. Nie interesowało mnie teraz, że mnie woła i że za mną biegnie. Właściwie po co mu to? Znowu mnie zostawił. Znowu złamie moje serce... Dlaczego to tak bardzo boli? Dlaczego musiałam zakochać się własnie w nim? Dlaczego nie mógł być to ktoś inny, ktoś kto mnie zrozumie, doceni i nigdy nie zostawi? Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę zostawić swoich przyjaciół...
Ostrożnie wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Chwilę się wahałam, zanim za nie pociągnęłam, ale niestety... Drzwi były zamknięte?
- Co jest? - powiedziałam sama do siebie i zaczęłam za nie ciągnąć. Oczywiście, jak na mnie przystało zaczęłam panikować i w nie walić. - Halo! Jest tam ktoś? Otwórzcie te pierdolone drzwi! - walnęłam w nie z całej siły, ale usłyszałam tylko cichy śmiech po drugiej stronie, śmiech dziewczyny? No halo, o co chodzi? Dlaczego jakaś dziewczyna mnie tu trzyma? Chwila, chwila. Droga do szkoły, pocałunek z Zaynem. No tak, to ten idiota mnie porwał.
Usiadłam z powrotem na łóżku i zaczęłam zastanawiać się jak stąd wyjść. Przez okno? Podeszłam pośpiesznie do niego i gdy próbowałam za nie pociągnąć, w całym pomieszczeniu rozległ się głośny dźwięk, sygnalizujący alarm. Złapałam się za uszy i zaczęłam kręcić głową. Ten idiota powinien się leczyć, dlaczego tu jest alarm?
Chwilę to trwało zanim drzwi się otworzyły, a w nich stanął wściekły Malik, który wyglądał jakby właśnie był po seksie? Co ja gadam? Po prostu miał roztrzepane włosy i rozpiętą koszulę. Podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę.
- Z tobą zawsze jakieś problemy, kurwa... - wysyczał przez zęby i mocniej ścisnął moją rękę. Nie wiedziałam czego on ode mnie chce i po co mnie gdzieś prowadzi. Nie miałam jednak siły żeby cokolwiek powiedzieć. Weszliśmy do jakieś pomieszczenia, które najwyraźniej było salonem. Popchnął mnie na fotel i kucnął koło mnie. Złapał za moją brodę i podniósł ją wysoko do góry. - Powiedziałem chyba wczoraj żebyś nie robiła żadnych numerów, prawda? - warknął do mnie tak, że aż podskoczyłam, a serce zaczęło walić mi jak szalone ze strachu. Już nie czuję przy nim tego co wczoraj, dzisiaj jestem przestraszona. Gdzie ta pierdolona odwaga, która jeszcze wczoraj mi towarzyszyła? Chciałam się rozpłakać, wtulić w tego chłopaka, w którym się zakochałam, a tym czasem patrzy na mnie zupełnie inna osoba. To nie jest taki Zayn, którego poznałam. Owszem, często był nie do zniesienia i wg, ale nigdy się nie zachowywał tak... Bo niby co ja mu takiego zrobiłam, że mnie kurwa porwał?
Chłopak przypatrywał mi się dość długo, a ja nie mogłam spuścić wzroku, dlatego patrzyłam w jego tęczówki, które z każdą chwilą robiły się coraz ciemniejsze. Zayn przekręcił głowę na bok i uśmiechnął się pod nosem, po czym zmierzył mnie od góry do dołu. Powędrowałam za jego wzrokiem i zobaczyłam, że mam na sobie tylko koszulę, najprawdopodobniej jego, która sięgała mi do połowy ud. Od razu poczułam jak na moje policzki wkrada się mocny rumieniec i momentalnie opuściłam głowę w dół, zamykając przy tym swoje oczy. Jak to się stało, że miałam na sobie koszulkę tego idioty? Po chwili poczułam jak jego ręka sunie się po moim kolanie w górę, podniosłam swój wzrok i napotkałam jego. Pełen pożądania, ale to już nie było to samo co kiedyś... Pochylił się nade mną tak, że musiałam się położyć. Swoją prawą dłonią wodził po zewnętrznej stronie mojego uda, a lewą po mojej szyi. Nim się obejrzałam wbił się w moje usta. Nie miałam nawet siły się opierać, podobało mi się to. Mimo, że nie był ani trochę delikatny, brakowało mi tego. Bo która dziewczyna nie chciałaby się całować z chłopakiem, którego kocha? No właśnie, żadna... Po chwili ręka, która była na moim udzie, wsunęła się pod koszulkę, podnosząc ją do góry. Dlaczego ja kurwa nie protestuję? Co mi odwala? Zaczęłam oddawaj jego pocałunki. Zawiesiłam swoje dłonie na jego karku i podsunęłam się do tyłu, ciągnąc go za sobą. Prawą dłoń wplótł w moje włosy, które mocno pociągnął, aż z moich ust wydobył się jęk. Malik korzystając z okazji wsadził swój język do środka, gładząc przy tym moje podniebienie. Po chwili nasze języki toczyły zaciekłą walkę o dominację. Czułam jak moje ciało się rozpala, pod wpływem jego dotyku. Miałam ochotę zostać tak na zawsze, ale niestety nic nie trwa wiecznie. Chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie jeszcze z góry. Po chwili nachylił się do mojej szyi, którą zaczął całować i ssać. Wcisnął swoje zęby w moją skórę, a po chwili poczułam tam mrowienie i lekkie ukłucie. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i wygięłam się w łuk. Spodobało mu się to, bo czułam jak się uśmiecha i mruczy pod nosem.
- Jesteś tylko moja... - wyszeptał mi do ucha, a ja lekko się wzdrygnęłam. W pewnym sensie poczułam się dobrze. Pomyślałam, że mu na mnie zależy, ale z drugiej strony... Byłam przestraszona.
- Zawieź mnie do domu, proszę... - powiedziałam cichutko. Odsunął się ode mnie i wpatrywał w moje oczy. Myślałam, że się zgodzi jednak on roześmiał się chyba na cały dom, kręcą przecząco głową.
- Chyba śnisz. Miałbym cię wypuścić do tych debili? I żebyś znowu mnie unikała i spotykała się z tym przydupasem? - jeszcze głośniej się zaśmiał i wstał. - Nigdy w życiu. - dokończył, a ja momentalnie zamarłam.
- Słucham? - wrzasnęłam za nim, a kiedy odwrócił się w moją stronę, głośno przełknęłam ślinę. - To ty mnie zostawiłeś po tym wypadku. Nie możesz mnie winić za to, że się nie odzywałam. Odwieź mnie do domu, nie chcę tu być. - powiedziałam jakby do siebie, ale miałam nadzieję, że to usłyszy. Słusznie, słusznie. Zobaczyłam w jego oczach coś dziwnego. Jakby go w końcu ruszyła ta cała sytuacja?
- Przepraszam, okej? - wrzasnął i wyrzucił ręce w powietrze, kręcą przy tym głową. Cofnęłam się w głąb fotelu, na którym siedziałam. Jego ton głosu był przerażający. - Nie mogłem tam zostać, miałem wtedy spore kłopoty z psami... Jakbym został to by mnie złapali, a od dawna tego pragną, rozumiesz? Nie chciałem po prostu iść do pudła. - powiedział ciszej i usiadł koło mnie. Spuścił głowę w dół, a później ponownie na mnie spojrzał. - Wiedziałem, że nic ci się nie stanie. To ja zadzwoniłem po znajomego, który niby miał cię znaleźć i zająć się wszystkim. Nie zostawiłbym cię tak, okej? Przepraszam, naprawdę przepraszam. - kręcił histerycznie głową. Coś we mnie pękło. Ta nienawiść odeszła? Tak nagle? Poczułam jak do moich oczu przypływają łzy, które po chwili swobodnie spłynęły po policzku. Ostrożnie przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego tors. Poczułam się tak dobrze, będąc w jego objęciach. - Przepraszam... - mówił cicho, sunąc nosem po moich włosach. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i pokiwałam głową, na znak że rozumiem. Mocniej mnie do siebie przyciągnął i zaczął składać pocałunki na moim czole. Otarł łzy z mojego policzka i spojrzał głęboko w moje oczy, a ja od razu zatonęłam w jego. Zapomniałam już o tym co zrobił mi po wypadku, o tym co wydarzyło się wczoraj, o tym, że mnie porwał i nie miał zamiaru wypuścić. To wszystko odeszło, nawet ten ból, który czułam jeszcze niedawno. Znowu poczułam się bezpieczna w jego ramionach. Czy kochający Zayn wrócił?
- Wybaczysz mi to co zrobiłem? - zapytał po chwili ciszy. Odwróciłam głowę w bok i chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią. On tak naprawdę nie wiedział jak ja bardzo tęskniłam za nim, co się ze mną działo. Nie wiedział, że prawdopodobnie nie zdam tego semestru, że nic nie jadłam, że mdlałam, chodziłam do lekarzy... Skąd mógł to wiedzieć?
- Pod warunkiem, że mi coś obiecasz... - powiedziałam niepewnie i z powrotem zanurzyłam się w tych ślicznych oczkach. Zayn zmarszczył brwi i pokiwał głową, żebym kontynuowała. Wzięła głęboki wdech. - Obiecaj mi, że nigdy mnie nie skrzywdzisz i nie zostawisz... - zacięłam się na chwilkę, a ona patrzył na mnie uważnie. - I że zostaniesz ze mną już na zawsze. - dokończyłam cicho. Chwilę patrzył i nic nie mówił, a później ponownie wbił się w moje usta. Na początku całował delikatnie i z pasją, ale później przerodziło się to w taki pocałunek, jakby miał być naszym ostatnim. Stanowczy i pełen namiętności. Poczułam w brzuchu stado motyli, a serce waliło mi tak mocno jakby miało zaraz wyskoczyć, jeśli już tego nie zrobiło, bo nie byłam pewna. Po niekrótkiej chwili, w końcu oderwał się ode mnie i ponownie spojrzał głęboko w moje oczy.
- Obiecuję. - powiedział poważnie, a potem lekko się uśmiechnął. I właśnie tego potrzebowałam. Przez całe moje życie, nie czułam się tak wspaniale jak przy nim. Tylko on sprawiał, że czułam się szczęśliwa. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie on.
***
Stałam przed wielki lusterkiem, poprawiając bluzkę i szorty, które nie wiadomo skąd dał mi Zayn. Postanowił wynagrodzić mi to, co zrobił i zabiera mnie dzisiaj na naszą pierwszą, oficjalną randkę. Szczerze? Strasznie się cieszę... Nie muszę martwić się o chłopaków, którzy nie wiedzą, że jestem z nim i nam nie przeszkodzą. Na pewno dzwonili do mnie, a ja nie mam telefonu. Malik obiecał, że kupi mi nowy, ale nie teraz, bo chce mnie tylko dla siebie. To wspaniałe, że jego zachowanie się zmieniło i jest teraz cudownie inny. Boję się tylko, że Danielle albo Eleanor powiedzą chłopakom, że nie chodzę do szkoły. Wtedy to bym miała przerąbane, bo powoli zaczynałam poprawiać oceny. Jednak teraz to już się dla mnie nie liczy. Mam Zayna i tylko to jest ważne...
Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie i wyszłam z sypialni chłopaka, kierując się na dół. Siedział na fotelu, robiąc coś na telefonie, a po chwili spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Nadal miałam naszyjnik, który mi wręczył, wiedziałam, że to zauważył.
- Wyglądasz ślicznie. - wyszeptał mi do ucha, gdy tylko się do niego przytuliłam.
- Dziękuję. - pisnęłam szybko. Po chwili wyszliśmy już z jego domu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Musiał skądś wziąć kasę, bo wyglądał na nieźle drogi. Właściwie to dziwne... Wcześniej mieszkał w małym, aczkolwiek przytulnym mieszkanku, znajdującym się w magazynie, nad salonem tatuażu, który prowadził, a teraz ma taki dom? Wzruszyłam lekko ramionami i udałam się za nim do jego samochodu. Stanęłam niepewnie, bo nagle przypomniał mi się ten wypadek. Daję głowę, że teraz zrobiłam się blada, ponieważ mój żołądek wywijał fikołki. Spojrzałam na nieco zmieszanego Zayna, który tylko westchnął i podszedł do mnie, obejmując od tyłu. Musnął moją szyję i zaczął wtulać się w moje włosy.
- Nie bój się. Na pewno teraz nic się nie stanie, po prostu ... - przerwał na chwilę i stanął przede mną, łapiąc za moje dłonie i patrząc prosto w moje oczy . - nie myśl o tym. - dokończył i lekko się uśmiechnął. Skinęłam głową, a po chwili usiadłam na miejscu pasażera. Patrzyłam jak Malik szybko ruszył na swoje miejsce, gdzie usiadł a po chwili wyjechaliśmy na ulicę.
Za nic nie mogłam od niego wyciągnąć, dokąd jedziemy więc po prostu przestałam pytać i wygodnie siedziałam w aucie, wsłuchując się w muzykę, która leciała w radiu. Było cicho, aczkolwiek nie było to krępujące, wręcz przeciwnie - takie słodkie? Malik co chwilkę zerkał na mnie, a w jego oczach widziałam iskierki, których nie potrafię opisać. Było to piękne.
Po jakiś 40 minutach zatrzymał się przy jakimś miejscu, którego za nic w świecie nie mogłam rozpoznać. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on tylko zadziornie się uśmiechnął i wysiadł z auta, po czym podszedł do mnie, otworzył drzwi i pomógł wyjść. Stanęłam przed nim i musiałam wysoko podnieść głowę, żeby widzieć jego śliczne oczy. Uśmiechnęłam się lekko, a on złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę wzgórza.
- Poczekaj. - powiedział nagle i stanął za mną, zawiązując mi jakąś opaskę na oczy. Widocznie zauważył moją niepewność, bo musnął ustami moją szyję i nachylił się do mojego ucha. - Nie podglądaj, to niespodzianka. - lekko przygryzł płatek mojego ucha, wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Skinęłam głową i pozwoliłam aby mnie poprowadził. Pogoda nie była zbyt piękna. Moje włosy rozwiewał lekki wiatr, ale mimo to nie czułam się źle. Wręcz przeciwnie, strasznie mi się podobało.
- Długo jeszcze? - zapytałam niecierpliwie, ponieważ szliśmy już z jakieś 5 minut.
- Właściwie, to już jesteśmy. - zdjął mi opaskę.
Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Serce waliło mi jak szalone, z podniecenia i podziwu. Rozejrzałam się dookoła, ciągle z otwartą buzią. Byliśmy za jakimś klifem, było to coś jakby łąka, ponieważ znajdowały się kwiaty, trochę zieleni, ale najbardziej zachwyciło mnie morze, które obijało się o skały, przez silny wiatr. Zauważyłam także piękny zachód słońca. Nie mogłam w to uwierzyć. W życiu bym nie przypuszczała, że Zayn jest taki romantyczny?Ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie i wyszłam z sypialni chłopaka, kierując się na dół. Siedział na fotelu, robiąc coś na telefonie, a po chwili spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Nadal miałam naszyjnik, który mi wręczył, wiedziałam, że to zauważył.
- Wyglądasz ślicznie. - wyszeptał mi do ucha, gdy tylko się do niego przytuliłam.
- Dziękuję. - pisnęłam szybko. Po chwili wyszliśmy już z jego domu, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Musiał skądś wziąć kasę, bo wyglądał na nieźle drogi. Właściwie to dziwne... Wcześniej mieszkał w małym, aczkolwiek przytulnym mieszkanku, znajdującym się w magazynie, nad salonem tatuażu, który prowadził, a teraz ma taki dom? Wzruszyłam lekko ramionami i udałam się za nim do jego samochodu. Stanęłam niepewnie, bo nagle przypomniał mi się ten wypadek. Daję głowę, że teraz zrobiłam się blada, ponieważ mój żołądek wywijał fikołki. Spojrzałam na nieco zmieszanego Zayna, który tylko westchnął i podszedł do mnie, obejmując od tyłu. Musnął moją szyję i zaczął wtulać się w moje włosy.
- Nie bój się. Na pewno teraz nic się nie stanie, po prostu ... - przerwał na chwilę i stanął przede mną, łapiąc za moje dłonie i patrząc prosto w moje oczy . - nie myśl o tym. - dokończył i lekko się uśmiechnął. Skinęłam głową, a po chwili usiadłam na miejscu pasażera. Patrzyłam jak Malik szybko ruszył na swoje miejsce, gdzie usiadł a po chwili wyjechaliśmy na ulicę.
Za nic nie mogłam od niego wyciągnąć, dokąd jedziemy więc po prostu przestałam pytać i wygodnie siedziałam w aucie, wsłuchując się w muzykę, która leciała w radiu. Było cicho, aczkolwiek nie było to krępujące, wręcz przeciwnie - takie słodkie? Malik co chwilkę zerkał na mnie, a w jego oczach widziałam iskierki, których nie potrafię opisać. Było to piękne.
Po jakiś 40 minutach zatrzymał się przy jakimś miejscu, którego za nic w świecie nie mogłam rozpoznać. Spojrzałam na niego zdziwiona, a on tylko zadziornie się uśmiechnął i wysiadł z auta, po czym podszedł do mnie, otworzył drzwi i pomógł wyjść. Stanęłam przed nim i musiałam wysoko podnieść głowę, żeby widzieć jego śliczne oczy. Uśmiechnęłam się lekko, a on złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę wzgórza.
- Poczekaj. - powiedział nagle i stanął za mną, zawiązując mi jakąś opaskę na oczy. Widocznie zauważył moją niepewność, bo musnął ustami moją szyję i nachylił się do mojego ucha. - Nie podglądaj, to niespodzianka. - lekko przygryzł płatek mojego ucha, wywołując u mnie przyjemne dreszcze. Skinęłam głową i pozwoliłam aby mnie poprowadził. Pogoda nie była zbyt piękna. Moje włosy rozwiewał lekki wiatr, ale mimo to nie czułam się źle. Wręcz przeciwnie, strasznie mi się podobało.
- Długo jeszcze? - zapytałam niecierpliwie, ponieważ szliśmy już z jakieś 5 minut.
- Właściwie, to już jesteśmy. - zdjął mi opaskę.
- Jak ci się podoba? - odwróciłam się w jego stronę i wytrzeszczyłam oczy.
- Żartujesz sobie ze mnie? - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję. Podniósł mnie i okręcił dookoła, mocno przytulając. Wtuliłam się w zagłębienie jego szyi i wciągałam piękny zapach jego perfum.
- Mam rozumieć, że podoba? - zażartował, a ja ucałowałam go w policzek.
- Jest pięknie. - westchnęłam cicho i poczułam, jak do moich oczu napływają łzy. To wszystko wydarzyło się tak nagle. Wrócił do mnie, czyli że mu zależy. Jeszcze nigdy się tak nie czułam.
Chłopak postawił mnie na ziemi i poprowadził dalej, gdzie był rozłożony koc, na nim było kilka potraw, które zapewne zamówił, bo na 100% nie potrafi gotować. Nie obyło się również bez czerwonego wina, które uwielbiam. - Nie wiedziałam, że jesteś taki romantyczny. - rzuciłam nagle i spojrzałam na niego. Uśmiechnął się pod nosem i pokręcił głową.
- Bo nie jestem. - złapał mnie za biodra i stanął naprzeciwko. Pocałował mnie w czoło i odsunął się, patrząc głęboko w moje oczy. - Ale dla ciebie zrobiłem wyjątek. - wyszczerzył zęby, a po chwili wbił się w moje usta. Całował delikatnie i czule, jak nie on. Wydawało mi się, że to jest tylko jeden, wielki sen.
Czas leciał nieubłaganie szybko. Nim się obejrzeliśmy, a zrobiło się dość ciemno. Leżałam wtulona w tors Zayna i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Chłopak bawił się moimi włosami, a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
- Abi? - odezwał się po chwili i cicho westchnął. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy.
- Tak, Zayn?
- Przemyślałaś moją propozycję? - ups... Och tak, Zayn. Cały czas myślałam żeby z tobą uciec, ale ty uciekłeś ode mnie, więc jak mogłam tego dokonać? No, ale nie powiem ci tego, żeby nie zniszczyć tej pięknej chwili. Głośno westchnęłam i przygryzłam dolną wargę.
- Wiesz, że to nienajlepszy pomysł. - spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się swoimi palcami. Malik przez chwilę nic nie mówił, czyli nie spodobała mu się moja odpowiedź. Dlaczego znowu to samo?
- Chcę być z tobą zawsze, wiesz o tym, prawda? - pokiwałam twierdząco głową, a on podniósł się i zawisł nade mną, patrząc głęboko w moje oczy. - A twój brat jak i przyjaciele, nie chcą żebyśmy byli razem, no nie? - ponownie pokiwałam twierdząco głową, tym razem mocniej przygryzając swoją wargę. Wywrócił oczami i pokręcił głową. - Musimy to zrobić, żeby być razem. - dokończył i nachylił się do mnie, składając mokre pocałunki na mojej szyi. - Abi ja wyjeżdżam... - wyszeptał cicho do mojego ucha, a ja podniosłam się do pozycji siedzące, wytrzeszczając oczy. Na jego twarzy nie było widać żadnych emocji. Czy to wszystko, co dla mnie zrobił było tylko po to żeby mnie przekonać do wyjazdu z nim? Przecież nie może mnie teraz znowu zostawić. Na pewno bym tego nie zniosła. Nie, nie, nie. Zaczęłam histerycznie potrząsać głową, a łzy spływały po moich policzkach. Chłopak zbliżył się do mnie z zamiarem przytulenia, ale ja momentalnie od niego odskoczyłam.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęłam na cały głos. - Zawsze musisz wszystko zepsuć, zawsze? Wszystko było dobrze... - mówiłam łamiącym się głosem i padłam na kolana, chowając głowę w moich rękach i wyginając się do przodu. - Dlaczego mi to robisz. - łkałam, ale najwidoczniej nie ruszyło go to? Przecież nie mogę pozwolić na to żeby znowu mnie zostawił. Nie teraz kiedy wszystko się układało. - To po to mnie tutaj przywiozłeś? Chciałeś mnie tylko namówić żebym z tobą wyjechała i uciekła od tego wszystkiego, tak? - podniosłam się i ostatni raz na niego spojrzałam, po czym pobiegłam przed siebie. Nie interesowało mnie teraz, że mnie woła i że za mną biegnie. Właściwie po co mu to? Znowu mnie zostawił. Znowu złamie moje serce... Dlaczego to tak bardzo boli? Dlaczego musiałam zakochać się własnie w nim? Dlaczego nie mógł być to ktoś inny, ktoś kto mnie zrozumie, doceni i nigdy nie zostawi? Co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę zostawić swoich przyjaciół...
____________________________________________________________
wiem, że jest straszny :c
obiecuję, że jakoś wszystko się lepiej potoczy, ale tak bardzo prosiliście żeby dodać, to jest.
pisałam w pośpiechu żeby był jeszcze dzisiaj, więc jest
piszcie, co o nim sądzicie.
zależy mi na tym.
dziękuję za wspaniałe komentarze <3
niech ona z nim nie wyjeżdża :( lepiej by jej było z Louisem.. świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaa boskie to jest !
OdpowiedzUsuńmmmm boski szkoda tylko że taki krótki :<
OdpowiedzUsuńale dobrze że dodałaś tak szybko
zastanawiam się o co chodził z tym że Abi słyszała dziewczynę jakąś jak była w tym pokoju ... dziwne :D
wyjedź z Zayn'em!<333
wyjedź,wyjedź,wyjedź!!!!! ejjjjj ale Zayn romantyczny jejku jakbym chciała z nim do takiego miejsca pójść o matkoo!<3 fajnyyy rozdział ;*;*
OdpowiedzUsuńMalik zabierz mnie do takiego miejsca proszę!
OdpowiedzUsuńto ja przepraszam że tak naciskałam;(
OdpowiedzUsuńalee ty się wgll nie martww bo ci zajebiścieee wyszedł :D :D :D
Blondiss Yeaaah
On nie jest straszny. On jest niesamowity, boski, cudowny i piękny. Tylko szkoda ze Malik popsół taki piękny momęt. Czekam na nexta<3 :*
OdpowiedzUsuńOjejku pierwsza randka, to takie słodokiee<3 <3 <3 Podoba mi się :*
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie napisałaś co tam się u chłopaków dzieje teraz na pewno się strasznie martwią :x
OdpowiedzUsuńPiękna ta ich randka, zazdroszczę!Sama chciałabym takie miejsce zobaczyć i to jeszcze z takim Malikiem? ;O Świetnie ci to wyszło;dD
niesamowity:)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńboooooże on jest przecudowny! i nie gadaj głupot że straszny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAJAJAJAJAJAAJAJJA ONI SĄ TACY SŁODZIUTCY! NIECH ON JEJ NIE ZOSTAWIA ZNOWU;9;9;9
OdpowiedzUsuńno no zajebiste ; )
OdpowiedzUsuńjużchcenastępny:(
OdpowiedzUsuńuwielbiam to ;] i jeszcze ten piękny widok zachodu słońca ^.^ normalnie cudowne
OdpowiedzUsuńgłupoty gadasz że ci strasznie wyszedł;/ ogarnij się uwierz w siebie bo masz serio świetny talent i dobrze że go z kimś dzielisz:) dopiero dzisiaj znalazłam to opowiadanie i od razu mówię że będę wpadać :) powodzenia i życzę wenyy!
OdpowiedzUsuńa tu jak zawsze świeci po oczach zajebistością ;D wspaniały rozdział,słońce a ten romantyczny Zayn!! ummm <3<#
OdpowiedzUsuńsłodko to zrobiłaś;*
OdpowiedzUsuńNoooooo nareszcie <#333
OdpowiedzUsuń1. Świetnie zrobiłaś z tym że jednak jej nie skrzywdził po tym porwaniu
2. Niech oni w końcu będą ze sobą szczęśliwi
3. Jezu ta ich 1 oficjalna randka, JEZU BOSKA!
4. Też się zastanawiam co tam u chłopaków
5. Nie wyjeżdżaj z nim! Jak kocha to zostanie z Tobą -- ABI <3
6. B - O - S - K - O <3
fajnefajnefajne:dd
OdpowiedzUsuńale piękny ten obrazek co dodałaś, aż sobie taki na tapetę ustawiłam :3
OdpowiedzUsuńświetny przebieg wydarzeń w tym rozdziale ;))
genialne ;) :*
OdpowiedzUsuńUmieram przez to czekanie :(
OdpowiedzUsuńSuper! Zapraszam do mnie : http://fanfiction-ann.blogspot.com/ Liczę, że wpadniesz ;3Super! Zapraszam do mnie : http://fanfiction-ann.blogspot.com/ Liczę, że wpadniesz ;3
OdpowiedzUsuńzajebiście i nie gadaj że strasznie! ;]
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńjestem tu nowa i to opowiadanie przeczytałam do 9 rozdziału jednym tchem! jest naprawdę świetny! ^.^ ahhh ja bym bardzo bardzo chciała zeby Abi była na wiki wieków z Louis'em... amen! :D naprawdę mi do sb pasują... Zayn ją krzywdzi a Justin mi nie pasuje a Lou a Lou jest idealny ^.^ ale! cokolwiek napiszecie (bo chyba was jest dwie) i tak bd szczęśliwa ;) żeby tylko Abi była szczęśliwa
OdpowiedzUsuńczekam na nexta <3
@WTuszynska
kiedy dodasz nowy rozdział? :(
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdzial leniu :3 powodzenia z następnym kocie :*
OdpowiedzUsuńPiękny blog *.* Jestem pod wrażeniem. Coś ode mnie:
OdpowiedzUsuńMłodość nie jest taka łatwa, jak się wydaje. Pozornie dobre decyzje nie zawsze okazuję się właściwe. To co wydaje się wspaniałe może być tylko fikcją. Czasami wystarczy po prostu dać sobie pomóc...
Alexis i Leah nie radzą sobie z zaakceptowaniem siebie. Te dwie na ogół inne dziewczyny mają więcej cech wspólnych, niż to się im wydaje. Czy nowa znajomość wpłynie na ich życie?
Zapraszam na bloga - http://mad-reckless-love.blogspot.com/
Chociaż wejdź na stronkę i zobacz zwiastun i bohaterów. Dziękuję i pozdrawiam /Leah
Przepiękny rozdział, romantyczny och och <3
OdpowiedzUsuń