Louis
- Możesz mi powiedzieć, co się z tobą działo? - krzyknąłem do Abi, która siedziała zwinięta na miejscu pasażera w moim aucie i co chwilę pociągała nosem. - On Ci to zrobił, prawda? - dotknąłem lekko jej ramienia, ale się ode mnie odsunęła. Westchnąłem i kontynuowałem jazdę. Nie mogę w to uwierzyć. Nie było jej przez tydzień, wszyscy się o nią martwiliśmy i szukaliśmy jej, a ona tak po prostu do mnie dzwoni i chce żebym po nią przyjechał, a teraz nic mi nie chce powiedzieć? Niedorzeczne. Czy ona nie widzi, jak bardzo mi na niej zależy i jak się o nią boję? - Proszę, powiedz mi co się stało... - zatrzymałem auto koło naszego wieżowca i usiłowałem jakoś do niej dotrzeć. Zachowywała się tak, jakby jej tu nie było. Nie patrzyła na mnie, miała zamknięte oczy, z których co jakiś czas leciały łzy, a jedyny dźwięk jaki się z niej wydobył przez całe 40 minut to szloch. - Dlaczego byłaś tak daleko od Los Angeles? Gdzieś ty była, dziewczyno? - nie dawałem za wygraną. - Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy? W ogóle w co ty jesteś ubrana? - miała na sobie męski płaszcz, który za pewne należał do tego jebanego Malika. Nie chcę o nim teraz mówić, bo wiem, że i tak mi nie odpowie. Najważniejsza jest dla mnie teraz ona, a nim zajmę się później. Na pewno nie pozwolę żeby uszło mu to na sucho.
- Louis? - powiedziała cichutko przez łzy i odwróciła się w moją stronę. Serce mnie momentalnie zakuło. Oczy miała całe podpuchnięte, rozmazany tusz od rzęs, który spływał jej aż na śliczną sukienkę, w którą była ubrana. Dziwne, ona i sukienki? Przetarłem jedną z łez, z jej policzka, ale ona momentalnie zabrała moją rękę.
- Tak? - wyszeptałem cicho. Nie mogłem patrzeć na taką Abi. Pamiętam ją zawsze uśmiechniętą, pełną życia, taką która nie interesowała się niczym, nigdy nie płakała i śmiała się z byle czego. A teraz? Przez jednego, jedynego Malika, tak bardzo cierpi.
- Cz-czy moi rodzice wiedzą o ...
- Nie, nic nie wiedzą. Harry im nie powiedział. - przerwałem jej, a po chwili zobaczyłem w jej oczach ulgę. To chyba jasne, że Styles by im nic nie powiedział. Już nie chodzi o to, że nie chciał ich martwić. Po prostu nie chciał dostać opieprzu, kary, ucięcia kasy itd. Może i kocha swoją siostrę i się o nią troszczy, ale ważna jest też dla niego własna dupa. Od tygodnia, kiedy Abi nie było, przyprowadził do apartamentu aż 3 jebane dziwki. Tak chciał zapomnieć i się zrelaksować?
- Powiesz mi co się stało? - zapytałem po dłuższej chwili ciszy. Siedzimy pod naszym wieżowcem już z 10 minut i żadne z nas jeszcze nie raczyło ruszyć się z miejsca.
- Nic. - wzruszyła ramionami. Złapałem ją mocno za rękę i przyciągnąłem do siebie. Dopiero kiedy syknęła, poluźniłem uścisk i uśmiechnąłem się do niej na zachętę.
- Wiesz, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nie jestem jak Harry, nie opieprzę cię, nie zakażę wychodzenia z domu. Po prostu wysłucham. - popatrzyła na mnie przez załzawione oczy i już wiedziałem, że ją przekonałem. - To Zayn, prawda? To przez niego płaczesz? - pokiwała twierdząco głową. Moje mięśnie momentalnie się napięły i zacisnąłem szczękę. Na myśl o tym, że mógłby ją skrzywdzić, miałem ochotę coś rozjebać, a najchętniej jego. - Opowiedz mi wszystko, proszę.
- Louis później. Jestem zmęczona. - westchnąłem i wyszedłem z auta żeby po chwili pomóc jej w tym samy.
- Co powiemy chłopakom? - zapytałem, kiedy jechaliśmy windą.
- I tak wiecie z kim byłam. Po co mam kłamać. - wzruszyła ramionami.
- Ale oni nie wiedzą, że po mnie dzwoniłaś. Nie powiedziałem im. - lekko się do mnie uśmiechnęła, ale po chwili spuściła głowę i oparła się o lustro, które znajdowało się w windzie.
- Dziękuję za wszystko, naprawdę.
- Jeszcze nie masz za co. Wszystko przed nami. - wzięła głęboki wdech i usiadła na podłodze. Zrobiłem to samo, ponieważ nasz apartament znajdował się na ostatnim piętrze i zostało nam sporo czasu żeby się w nim znaleźć. Patrzyłem prosto w jej śliczne, brązowe oczy. Ona robiła to samo, ale żadne z nas nie potrafiło nic powiedzieć. Tak bardzo bym chciał żeby wiedziała co do niej czuję i żeby to odwzajemniała. Zrobiłbym wszystko żeby była szczęśliwa, razem ze mną. Na pewno nie zachowywałbym się tak jak Malik i nigdy nie pozwoliłbym jej uronić chociaż jednej łzy.
Dojechaliśmy pod nasz apartament. Widziałem, że Abi jest ciężko teraz stanąć przed chłopakami, ale w końcu musiała, prawda? Chwyciłem ją za rękę i mocno ścisnąłem, ale ona nawet nie ruszyła się z miejsca. Wydaje mi się, że nie wejdzie. Westchnąłem i wziąłem ją na ręce.
- Louis, co ty robisz? - pisnęła.
- Cicho, bo nas usłyszą. - wyszeptałem i uśmiechnąłem się do niej. - Powiem im, że śpisz to nie będą cię dzisiaj męczyć. - okręciłem się z nią wokół własnej osi, a ona lekko za chichotała. - Uwielbiam twój uśmiech, wiesz? - popatrzyłem jej głęboko w oczy, ale ona się speszyła i odwróciła głowę. - Dobra, to teraz śpij.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Tak jak myślałem, wszyscy siedzieli na kanapie i wyglądali na zmartwionych, tak jak każdego dnia od tygodnia. Całe szczęście, że teraz Bieber do nas nie przychodził, no przynajmniej tak było przez cały tydzień, bo oczywiście jak na złość musiał sobie teraz wyjść z naszej kuchni. Od razu kiedy mnie zobaczył podleciał, czym zwrócił uwagę reszty.
- Abi. - krzyknął, kiedy stał już koło nas.
- Zamknij się, kretynie. Nie widzisz, że śpi? - wrzasnąłem szeptem i spojrzałem na nią. Widziałam, że lekko się uśmiechnęła. Jezu, to taki słodki widok.
- Co ona tu robi, Louis? - koło nas pojawił się też Harry, Liam i Horan, którzy mieli miny, jakby kosmitów zobaczyli. Westchnąłem i spojrzałem na Stylesa. Był strasznie wkurwiony. Teraz to bym miał przejebane, bo domyślam się co mu chodzi po głowie.
- Później wam wszystko wytłumaczę, teraz dajcie jej spać, okej? - ominąłem ich i skierowałem się po schodach do pokoju dziewczyny. Kiedy doszliśmy na miejsce, położyłem ją wygodnie na łóżku. Myślałem, że za chwilkę otworzy oczy, ale ku mojemu zdziwieniu - nie było tak. Najwidoczniej musiała zasnąć. Ostrożnie ściągnąłem jej płacz i buty. Potem przykryłem ją kocem i chwilkę się w nią wpatrywałem. Jest naprawdę taka piękna kiedy śpi. Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z jej pokoju, kierując się na dół do chłopaków.
Rozsiadłem się wygodnie na fotelu i popatrzyłem po reszcie, która mi się przyglądała.
- Nic nie masz nam do powiedzenia? - wrzasnął Harry. - Co ona tutaj robi? Gdzie ona w ogóle była?
- Jezu, stary. Wyluzuj, okej?
- Jak może wyluzować, skoro nic nam nie chcesz powiedzieć? - do rozmowy wpierdolił się Bieber. Wkurwiłem się i wstałem z zamiarem podejścia i stłuczenia mu tej mordy, ale na jego szczęście powstrzymał mnie Horan.
- Zamknijcie mordy, bo ją obudzicie. - udawałem spokojnego i wróciłem z powrotem na swoje miejsce.
- I nic nam nie powiesz? - odezwał się Niall.
- Boże, czy to ważne? Chyba liczy się teraz tylko to, że wróciła do domu cała i zdrowa. - w końcu jeden, jedyny normalny Liam się odezwał. Posłałem mu dziękujące spojrzenie, a on odpowiedział mi lekkim uśmiechem. Chyba wiedział, że nie mogłem nic powiedzieć i za to mu dziękuję, że się nigdy nie miesza w nieswoje sprawy.
- Kurwa, Tomlisnon! To jest moja siostra! Mam prawo wiedzieć chyba co się...
- Co się z nią dzieje, tak? - przerwałem mu pośpiesznie i wstałem, on zrobił to samo. - Przez ten cały czas jak jej nie było, co robiłeś? No co? - szarpnąłem za jego koszulkę. Słyszałem jak chłopaki z tyłu próbują nas uspokoić, ale ja nie miałem zamiaru lać się z najlepszym przyjacielem, tylko przegadać mu do rozsądku. - Po co ci były te jebane dziwki, które tutaj z prowadzałeś, no po co? - zauważyłem w jego oczach wściekłość, ale też wiedziałem, że mam rację i on też to wiedział. - Nie zadzwoniłeś do waszych rodziców, powiedzieć co się stało. Może teraz nie wróciłaby do domu, tylko dalej siedziała by z tym pierdolonym Malikiem, a ty z tym nic nie robiłeś? - nie wytrzymałem i popchnąłem go na ścianę obok. - Jak możesz teraz mówić, że masz prawo wiedzieć, skoro wcześniej to cię nie obchodziło?
- Dobra, chłopaki. Spokój! - Niall odciągnął mnie od Stylesa i stanął pomiędzy nami. - Louis ma rację. Dobrze, że już jest w domu i nic jej nie grozi.
- Właście. Teraz na pewno nie możemy jej stresować i zostawiać samej, bo on może po nią wrócić, prawda? - Liam stanął koło mnie i gestem przyjacielski, poklepał mnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się do niego lekko i skierowałem do swojego pokoju. Payne miał rację... Abi na pewno nie zostanie teraz sama, nawet na chwilkę nie spuszczę jej z oczu.
- Powiesz mi co się stało? - zapytałem po dłuższej chwili ciszy. Siedzimy pod naszym wieżowcem już z 10 minut i żadne z nas jeszcze nie raczyło ruszyć się z miejsca.
- Nic. - wzruszyła ramionami. Złapałem ją mocno za rękę i przyciągnąłem do siebie. Dopiero kiedy syknęła, poluźniłem uścisk i uśmiechnąłem się do niej na zachętę.
- Wiesz, że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nie jestem jak Harry, nie opieprzę cię, nie zakażę wychodzenia z domu. Po prostu wysłucham. - popatrzyła na mnie przez załzawione oczy i już wiedziałem, że ją przekonałem. - To Zayn, prawda? To przez niego płaczesz? - pokiwała twierdząco głową. Moje mięśnie momentalnie się napięły i zacisnąłem szczękę. Na myśl o tym, że mógłby ją skrzywdzić, miałem ochotę coś rozjebać, a najchętniej jego. - Opowiedz mi wszystko, proszę.
- Louis później. Jestem zmęczona. - westchnąłem i wyszedłem z auta żeby po chwili pomóc jej w tym samy.
- Co powiemy chłopakom? - zapytałem, kiedy jechaliśmy windą.
- I tak wiecie z kim byłam. Po co mam kłamać. - wzruszyła ramionami.
- Ale oni nie wiedzą, że po mnie dzwoniłaś. Nie powiedziałem im. - lekko się do mnie uśmiechnęła, ale po chwili spuściła głowę i oparła się o lustro, które znajdowało się w windzie.
- Dziękuję za wszystko, naprawdę.
- Jeszcze nie masz za co. Wszystko przed nami. - wzięła głęboki wdech i usiadła na podłodze. Zrobiłem to samo, ponieważ nasz apartament znajdował się na ostatnim piętrze i zostało nam sporo czasu żeby się w nim znaleźć. Patrzyłem prosto w jej śliczne, brązowe oczy. Ona robiła to samo, ale żadne z nas nie potrafiło nic powiedzieć. Tak bardzo bym chciał żeby wiedziała co do niej czuję i żeby to odwzajemniała. Zrobiłbym wszystko żeby była szczęśliwa, razem ze mną. Na pewno nie zachowywałbym się tak jak Malik i nigdy nie pozwoliłbym jej uronić chociaż jednej łzy.
Dojechaliśmy pod nasz apartament. Widziałem, że Abi jest ciężko teraz stanąć przed chłopakami, ale w końcu musiała, prawda? Chwyciłem ją za rękę i mocno ścisnąłem, ale ona nawet nie ruszyła się z miejsca. Wydaje mi się, że nie wejdzie. Westchnąłem i wziąłem ją na ręce.
- Louis, co ty robisz? - pisnęła.
- Cicho, bo nas usłyszą. - wyszeptałem i uśmiechnąłem się do niej. - Powiem im, że śpisz to nie będą cię dzisiaj męczyć. - okręciłem się z nią wokół własnej osi, a ona lekko za chichotała. - Uwielbiam twój uśmiech, wiesz? - popatrzyłem jej głęboko w oczy, ale ona się speszyła i odwróciła głowę. - Dobra, to teraz śpij.
Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Tak jak myślałem, wszyscy siedzieli na kanapie i wyglądali na zmartwionych, tak jak każdego dnia od tygodnia. Całe szczęście, że teraz Bieber do nas nie przychodził, no przynajmniej tak było przez cały tydzień, bo oczywiście jak na złość musiał sobie teraz wyjść z naszej kuchni. Od razu kiedy mnie zobaczył podleciał, czym zwrócił uwagę reszty.
- Abi. - krzyknął, kiedy stał już koło nas.
- Zamknij się, kretynie. Nie widzisz, że śpi? - wrzasnąłem szeptem i spojrzałem na nią. Widziałam, że lekko się uśmiechnęła. Jezu, to taki słodki widok.
- Co ona tu robi, Louis? - koło nas pojawił się też Harry, Liam i Horan, którzy mieli miny, jakby kosmitów zobaczyli. Westchnąłem i spojrzałem na Stylesa. Był strasznie wkurwiony. Teraz to bym miał przejebane, bo domyślam się co mu chodzi po głowie.
- Później wam wszystko wytłumaczę, teraz dajcie jej spać, okej? - ominąłem ich i skierowałem się po schodach do pokoju dziewczyny. Kiedy doszliśmy na miejsce, położyłem ją wygodnie na łóżku. Myślałem, że za chwilkę otworzy oczy, ale ku mojemu zdziwieniu - nie było tak. Najwidoczniej musiała zasnąć. Ostrożnie ściągnąłem jej płacz i buty. Potem przykryłem ją kocem i chwilkę się w nią wpatrywałem. Jest naprawdę taka piękna kiedy śpi. Pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z jej pokoju, kierując się na dół do chłopaków.
Rozsiadłem się wygodnie na fotelu i popatrzyłem po reszcie, która mi się przyglądała.
- Nic nie masz nam do powiedzenia? - wrzasnął Harry. - Co ona tutaj robi? Gdzie ona w ogóle była?
- Jezu, stary. Wyluzuj, okej?
- Jak może wyluzować, skoro nic nam nie chcesz powiedzieć? - do rozmowy wpierdolił się Bieber. Wkurwiłem się i wstałem z zamiarem podejścia i stłuczenia mu tej mordy, ale na jego szczęście powstrzymał mnie Horan.
- Zamknijcie mordy, bo ją obudzicie. - udawałem spokojnego i wróciłem z powrotem na swoje miejsce.
- I nic nam nie powiesz? - odezwał się Niall.
- Boże, czy to ważne? Chyba liczy się teraz tylko to, że wróciła do domu cała i zdrowa. - w końcu jeden, jedyny normalny Liam się odezwał. Posłałem mu dziękujące spojrzenie, a on odpowiedział mi lekkim uśmiechem. Chyba wiedział, że nie mogłem nic powiedzieć i za to mu dziękuję, że się nigdy nie miesza w nieswoje sprawy.
- Kurwa, Tomlisnon! To jest moja siostra! Mam prawo wiedzieć chyba co się...
- Co się z nią dzieje, tak? - przerwałem mu pośpiesznie i wstałem, on zrobił to samo. - Przez ten cały czas jak jej nie było, co robiłeś? No co? - szarpnąłem za jego koszulkę. Słyszałem jak chłopaki z tyłu próbują nas uspokoić, ale ja nie miałem zamiaru lać się z najlepszym przyjacielem, tylko przegadać mu do rozsądku. - Po co ci były te jebane dziwki, które tutaj z prowadzałeś, no po co? - zauważyłem w jego oczach wściekłość, ale też wiedziałem, że mam rację i on też to wiedział. - Nie zadzwoniłeś do waszych rodziców, powiedzieć co się stało. Może teraz nie wróciłaby do domu, tylko dalej siedziała by z tym pierdolonym Malikiem, a ty z tym nic nie robiłeś? - nie wytrzymałem i popchnąłem go na ścianę obok. - Jak możesz teraz mówić, że masz prawo wiedzieć, skoro wcześniej to cię nie obchodziło?
- Dobra, chłopaki. Spokój! - Niall odciągnął mnie od Stylesa i stanął pomiędzy nami. - Louis ma rację. Dobrze, że już jest w domu i nic jej nie grozi.
- Właście. Teraz na pewno nie możemy jej stresować i zostawiać samej, bo on może po nią wrócić, prawda? - Liam stanął koło mnie i gestem przyjacielski, poklepał mnie po ramieniu. Uśmiechnąłem się do niego lekko i skierowałem do swojego pokoju. Payne miał rację... Abi na pewno nie zostanie teraz sama, nawet na chwilkę nie spuszczę jej z oczu.
Abigail
Obudziłam się cała obolała. Podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam dookoła. Na całe szczęście byłam już w domu, w swoim pokoju. Odetchnęłam z ulgą i zapaliłam nocną lampkę, która stała na szafeczce nocnej. Chciałam sprawdzić, która godzina, bo wyglądało na późną, ale nie miałam swojego telefonu, a budzik był zepsuty. Westchnęłam i lekko podniosłam się z łóżka. Widocznie Louis musiał ściągnąć płacz Zayna i moje buty. Płacz Zayna... Na samą myśl w moich oczach zebrały się łzy. Jak on mógł mi to zrobić, przecież mówił, że coś do mnie czuje. Obiecał, że zawsze ze mną będzie i że mnie nigdy nie skrzywdzi. Przecież to obiecał... Łzy spłynęły po moich policzkach, ale co ja mogłam poradzić? Znowu mnie skrzywdził, oszukał. Miałam z nim dzisiaj wyjechać. Zgodziłam się zostawić znajomych, przyjaciół, rodzinę, szkołę i Los Angeles dla niego... Jestem kretynką.
[ Szykowałam się na imprezę, z okazji urodzin najlepszej przyjaciółki Zayna. Zaprosiła nas do siebie również po to żeby pożegnać się z Malikiem. Była to tak po części impreza i dla niej i dla niego. Nie znam jej oczywiście, ale chciałam spędzić z nim ostatnie chwile w Los Angeles. Mieliśmy wylecieć już jutro do Miami. Byliśmy spakowani i przygotowani do wszystkiego.
- Gotowa? - do pokoju wszedł właśnie on i stanął obok mnie, przyglądając się w lustrze. Uśmiechnęłam się na ten widok. Tak bardzo do siebie pasowaliśmy, nawet strojami. Miałam na sobie czarną, krótką sukienkę, która idealnie na mnie wyglądała, a do tego wysokie lity. Malik natomiast miał czarne rurki, które luźno opadały mu na biodrach i czarny t-shirt z jakimiś napisami. - Nie będzie ci tak zimno? - zapytał, pocierając moje ramiona.
- Nie, jest okej. - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam głęboko w jego śliczne, kawowe oczy. Nachylił się do mojej szyi i zaczął składać na niej delikatne pocałunki. Swoje ręce wplotłam w jego włosy, a on złapał mnie za biodra, unosząc do góry. Odruchowo owinęłam swoje nogi wokół jego bioder, a on przywarł mną do ściany. Odchyliłam lekko głowę, żeby miał lepszy dostęp. Znalazł mój czuły punkt i wbił się w moją skórę, robiąc tzw. ''malinkę'' . Z moich ust wydobył się niekontrolowany jęk, a Zayn wbił się w moje usta. Swoim językiem jeździł po mojej dolnej wardze, prosząc o pozwolenie żeby dostać się nim do środka. Chciałam się z nim podroczyć, ale on oczywiście wiedział jak mnie podejść i ścisnął mój pośladek, tak że pisnęłam, a on skorzystał z okazji. Wsunął swój język do środka i zaczęła się 'woja' o dominację. Oczywiście, że to on ją miał, ale jednak nie dawałam za wygraną. Moje serce waliło jak szalone, a w brzuchu miałam miliony motyli. Malik całował niesamowicie. Lekko delikatnością, później brutalnością, ale w końcu wychodził z tego pocałunek namiętny, jakby miał mnie nigdy więcej nie całować i zaraz stracić.
- Musimy iść. - oderwał się od moich ust. Wykrzywiłam usta w grymasie i westchnęłam. Zayn postawił mnie na nogi i pocałował w policzek. - Dokończymy to później. - wyszeptał do mojego ucha. Uśmiechnęłam się szeroko, a on złapał za moją rękę i zaczął prowadzić do taksówki, którą zamówiliśmy.
Po jakiś 20 minut drogi, w końcu dojechaliśmy. Właściwie to nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Dom był ogromny, z wielkim ogrodem i widać było stąd nawet basen, na którym bawiło się już sporo gości. Brama była otwarta na oścież i wchodzili tam co chwilę jacyś ludzie. Niektórzy pijani, niektórzy bardziej trzeźwi.
- Idziemy? - z mojego podziwiania wyrwał mnie słodki głos mulata. Pokiwałam twierdząco głową i wysiadłam z taksówki. Zayn zapłacił kierowcy, złapał za moją rękę i zaczął prowadzić w stronę domu. Kiedy weszliśmy do środka od razu poczułam mocny zapach alkoholu i papierosów. Ludzie byli nieźle już wstawieni i ledwo trzymali się na nogach. Wszędzie było słychać głośną muzykę i śmiechy niektórych dziewczyn. Zauważyłam, ze w naszym kierunku idzie śliczna blondynka.
Była ubrana w spodenki z wysoki stanem, luźną koszulkę, a na głowie miała czarny kapelusz. Muszę przyznać, że zazdroszczę jej urody. Szła do nas z wielkim uśmiechem. Spojrzałam na Zayna, który uśmiechał się również szeroko, więc na pewno się znali. Kiedy do nasz podeszła od razu rzuciła się na Malika, ściskając go mocno i całując po całej twarzy. Dobrze, że nie w usta, ale na moje serce i tak się mocno ścisnęło. Nie wiem czy to zazdrość, ale źle mi z tym. Ciągle się śmiała. Jakbym słyszała skądś już ten głos. Zachowywała się tak, jakby mnie tu nie było. Dopiero po jakimś czasie, Zayn odsunął się od niej i spojrzał na mnie. Ona zrobiła to samo, ale nie była już taka wesoła.
- Poznajcie się. To jest Abi... To jest Perrie - moja przyjaciółka. - uśmiechnął się, a ja wyciągnęłam rękę w jej stronę, ale ona tylko prychnęła pod nosem i odwróciła się do Malika.
- Miło mi cię poznać, Abi. - taa, widać było ten jej udawany, wredny uśmieszek. Skrzywiłam się i cofnęłam do tyłu. - No Zayn... Muszę ci coś pokazać, chodź. - złapała za jego rękę i zaczęła prowadzić przez tłum. On nawet nie obejrzał się do tyłu żeby sprawdzić co się ze mną dzieje. Super, chłopak, z którym przyszłam na jakąś imprezę, zostawił mnie i poszedł sobie z inną. Zajebiście, prawda?
No, ale cóż. Skoro już tu jestem, to nie zostaje mi nic innego jak się bawić,hm?
Udałam się do barku z alkoholem i zamówiłam kilka drinków. Całe szczęście, że nie pytają mnie się o dowód ani nic. Zawsze jak chodziłam z chłopakami, to oni mi wszystko załatwiali, a teraz jestem sama i też mi się udaje wypić. Szczęście czy nie?
- Dziewczyna Malika, hm? - usłyszałam męski głos za swoimi plecami i momentalnie się odwróciłam. Przede mną stał wysoki blondyn z brązowymi oczami. Jego obcisła koszulka idealnie podkreślała mięśnie, których nie jeden mężczyzna mógłby mu pozazdrościć. Był całkiem przystojny i tak jak Zayn miał dużo tatuaży. Oczywiście, Malik bardziej mi się podobał, ale temu też niczego nie można zarzucić. - Jestem Nick. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Abigail, ale mów mi po prostu Abi . - podałam mu swoją rękę, którą ucałował. Jak prawdziwy dżentelmen. Zaśmiałam się cicho pod nosem i poczułam jak moje policzki oblewa mocny rumieniec.
- Co tutaj tak sama siedzisz, bez Malika? - odwróciłam się i zaczęłam rozglądać dookoła. Naprawdę nigdzie go nie było. Czyżby mnie zostawił? Wzruszyłam ramionami i spuściłam głowę w dół, bawiąc się słomką w swoim drinku.
- Poszedł gdzieś z Perrie, chyba.
- Ah, z Perrie powiadasz. - uśmiechnął się chytrze pod nosem i pokręcił głową, po czym wziął swój kieliszek z jakimś napojem wysokoprocentowym i odstawił go na blat. Wstał i wyciągnął do mnie rękę. Patrzyłam raz na nią, raz na jego twarz, która była rozbawiona. - Zatańczysz? - zapytał po chwili. Nie mogłam tak chyba siedzieć cały czas, prawda? Oczywiście, że się zgodziłam i to nawet chętnie. Zaprowadził nas na środek parkietu i zaczęliśmy tańczyć. Muszę przyznać, że jest nawet lepszym tancerzem od Malika czy od Louisa, a to dziwne, bo oni są naprawdę genialni. Ciągle się śmialiśmy z mojego tańca. Drinki dały o sobie znać, więc kiedy się śmiałam wyglądałam jakbym właśnie uciekła z psychiatryka.
- Może pójdziemy na jakiś spacer. Gorąco tutaj. - Nick próbował przekrzyczeć muzykę. Pokiwałam twierdząco głową i udaliśmy się w stronę wyjścia. Widziałam przez okno, że wiatr trochę wieje, a ja nie miałam żadnej bluzy ani nawet kurtki. Odwróciłam się i zobaczyłam, że na kanapie leży płaszcz Zayna. Szybko do niego pobiegłam i przerzuciłam sobie przez ramiona.
Szliśmy chodnikiem w dół uliczki. Cały czas myślałam, co robi Zayn. Nie widziałam go już z jakieś półtorej godziny, a przecież przyszedł tu ze mną. Przykro mi, że wolał swoją NIBY przyjaciółkę bardziej niż mnie, ale cóż... Nic na to nie mogę poradzić, prawda?
- Jesteś ślepa? - zapytał po chwili chłopak, z którym byłam na spacerze. Jezu, zaskoczył mnie tym pytaniem. O co chodzi? Skrzywiłam się spojrzałam w górę żeby ujrzeć jego rozbawioną twarz. - Przecież on cię tylko wykorzystuje, nic po za tym. - parsknął śmiechem, a ja momentalnie się zatrzymałam i patrzyłam na niego jakby miał trzy głowy.
- O czym ty mówisz? - warknęłam.
- Proszę cię dziewczyno... No spójrz na siebie. Jesteś całkiem inna niż on. - przejechał ręką po moim policzku, a ja momentalnie ją strzepnęłam. - On do ciebie nic nie czuje. Bawi się twoją naiwnością. - rzucił całkiem rozbawiony. - No co, zrobił ci tatuaż na biodrze, prawda? - skąd on to wie? Kiedy nic nie odpowiedziałam roześmiał się tak głośno, że jestem pewna iż słychać go było na tej imprezie.
- Skąd ty to wiesz?
- A i zabiera cię na romantyczne randki i chce z tobą wyjechać do Miami, hm? - podszedł bliżej, a ja cofnęłam się do tyłu. - Wiele wiem. Jestem jego przyjacielem, kochanie. - uśmiechnął się a w moich oczach zebrały się łzy. Zayn mnie wykorzystuje? - Jeśli nie wierzysz to zajrzyj sobie do sypialni Perrie. - po wypowiedzeniu tych zaczął całować moją szyję. Odepchnęłam go z całych sił i biegnąc, skierowałam się z powrotem do domu tej głupiej blondyny. Kiedy byłam już w środku, rozejrzałam się żeby sprawdzić czy nie ma nigdzie Malika. Oczywiście, nie było. W głowie szumiały mi słowa Nicka żeby sprawdzić u niej w pokoju. Nie wierzę w to, ale muszę go znaleźć. Weszłam schodami na górę i zobaczyłam tu kilka wejść do pokoi. Zaczęłam po kolei je otwierać. Były tam pary, które się ze sobą jebały, ale jak dotąd nie znalazłam ICH. Doszłam do przedostatnich drzwi, które jak się okazało prowadziły do ogromnej łazienki. Weszłam głębiej i spojrzałam na kabinę prysznicową. Widziałam jakieś cienie, okej... Słyszałam głosy. Słyszałam JEGO głos. JEGO i JEJ. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, kiedy słyszałam jak krzyczy JEJ imię. Nie chciałam, nie mogłam na to patrzeć.
Wybiegłam stamtąd. Po chwili znalazłam się już na zewnątrz. Jak on mógł mi to zrobić? Mówił, że są tylko przyjaciółmi. Jak mógł mi to zrobić, no jak ?
- A nie mówiłem? - usłyszałam wesoły głos Nicka za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam, że obściskuje jakąś wysoką brunetkę bez stanika. Zrobiło mi się niedobrze jak zobaczyłam ten jego fałszywy ryj.
Odwróciłam się napięcie i zaczęłam iść przed siebie.
Może po jakiś 30 minutach doszłam pod przystanek. Nie miałam pojęcia co zrobić. Zostałam sama, bez telefonu, bez pieniędzy i bez NIEGO.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam za sobą cichutki głos. Odwróciłam się i zobaczyłam starszą panią, która stoi koło mnie z jakąś małą dziewczynką. Widziałam w jej oczach, że naprawdę się mną przejęła. Uśmiechnęłam się do niej lekko i wzięłam chusteczkę, którą mi podawała.
- Cz-czy mogłabym skorzystać z pani telefonu? - zapytałam cichutko, pociągając nosem. Kobieta pokiwałam twierdząco głową i wyciągnęła swoją komórkę. Wzięłam ją i zaczęłam zastanawiać się, czy powinnam to zrobić. Co innego mi zostało? Chyba nic... Wykręciłam jeden, dobrze znany mi numer, a po kilku sygnałach w końcu go usłyszałam.
- Halo?
- Louis? - przeszło mi przez gulę, w moim gardle.
- Abi, halo? Gdzie ty jesteś? - wydawał się zaniepokojony, ale ja wiedziałam, że cieszył się, że do niego zadzwoniłam.
- Mógłbyś po mnie przyjechać?
- Jasne, gdzie jesteś? - podałam mu adres starszej pani, która zaprosiła mnie do siebie na herbatę. Długo nie musiałam czekać, bo Louis pojawił się po jakiś 40 minutach. Moje serce po raz kolejny jest połamane na mnóstwo małych kawałeczków, które znowu ciężko będzie poskładać... ]
_____________________________________________________
i jest już 10, co oznacza, że doszłam do połowy mojego opowiadania, jeee świętujemy :3
ja osobiście nie jestem aż tak zadowolona z tego rozdziału, ale ocenianie zostawiam w waszych rękach.
i jak wam się podoba taki przebieg akcji?
***
PRZECZYTAĆ, BO WAŻNE! :
następny rozdział będzie dotyczył kolejnego sezonu, tzn :
nie będzie to ten sam czas, co był - tylko kilka miesięcy później
żebym nie musiała się tłumaczyć, dlaczego tak jest.
minie sporo czasu od ostatniego spotkania Abi i Zayna.
nie martwcie się, bo 2 sezon będzie lepszy chyba niż ten .
wydarzy się dużo więcej i w końcu pojawią się te wasze upragnione scenki +18
zostało 10 rozdziałów i epilog do końca opowiadania.
następny rozdział będzie dotyczył kolejnego sezonu, tzn :
nie będzie to ten sam czas, co był - tylko kilka miesięcy później
żebym nie musiała się tłumaczyć, dlaczego tak jest.
minie sporo czasu od ostatniego spotkania Abi i Zayna.
nie martwcie się, bo 2 sezon będzie lepszy
wydarzy się dużo więcej i w końcu pojawią się te wasze upragnione scenki +18
zostało 10 rozdziałów i epilog do końca opowiadania.
oj,biedna Abi;< głupia, durna Perrie.Wiedziałam, że właśnie coś nie tak z nią będzie -.-
OdpowiedzUsuńale ogólnie rozdział zajebisty,jak zawsze;*
cudny *-*
OdpowiedzUsuń1?;d
OdpowiedzUsuńzajebisty,zajebisty,zajebisty i jeszcze więcej zajebistyyy!
szkoda tylko że Perrie się pojawiła wtedy co się wszystko fajnie robiło,ach
a ten Nick to już wg pojebany...
już chce nexta
OdpowiedzUsuńłał myślałam że będzie więcej rozdziałów szkoda że to połowa :(
AAAAAAAAAAAAAAAAA KOCHAM TO !
OdpowiedzUsuńfaaajnie że pojawiła się Perrie tylko szkoda że w takich okolicznościach
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten rozdział i fajnie że dodałaś go wcześniej;**
Pojebany Zayn i pojebany Nick;// Uwielbiam Perrie w realu ale w tym opowiadaniu to DZIWKA!!!!!!! No a Zayn to jebany chuj ;/ ;/
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i gratulacje ukończenia 1 połowy opowiadania:D CZEkam na następną ;* *;**
świetne:)
OdpowiedzUsuńno po prostu genialne ;o ;)
OdpowiedzUsuństraaaaaaaaaaaasznie się mi podoobaa
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnych części i nowego zwiastunu ;d
OdpowiedzUsuńpolecam ; http://furious-fanfiction.blogspot.com/ na serio zajebiste opowiadanie :)
Wow. Jest świetny.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3 :*
Noooo jest boooskoo !! Pozdrowienia z Portugalii kochani :-**
OdpowiedzUsuńkoooocham too <3
OdpowiedzUsuńDarcy ♡ swietny (jak zwykle) rozdzial :*
OdpowiedzUsuńDarcy ♡ swietny (jak zwykle) rozdzial :*
OdpowiedzUsuńLou zasługuje na Abi jak cholera! pieprzony Zayn! ahh co on sb wyobrażał, no iwgl niezłych ma przyjaciół -.-
OdpowiedzUsuńświetny rozdział już nie mogę doczekać się nn <33
@WTuszynska
Genialne opowiadanie. Zaciekawiło mnie bardzo
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, wierze, że się spodoba :) http://somebody-needs-love.blogspot.com/
AJAJAJAJ JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ 2 SEZONU, ZAJEBISTE <3<#<3
OdpowiedzUsuńsuper :_)
OdpowiedzUsuńsłodko że Louis się tak o nią martwi ;* rozdział bombowy ^^
OdpowiedzUsuńnareszcieee <3 <3 Oby ona już nie wracała do tego głupiego dziwkarza!
OdpowiedzUsuńzajebiste i szkoda że zostało tak mało do końca :(
OdpowiedzUsuńJE SCENKI +18, HAPPY *-*
OdpowiedzUsuńLouis nie rzucaj się do Justina :< fajowski rozdział, czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńzajebiste :) liczę na to że Abi jednak będzie z Lou <3
OdpowiedzUsuńświetny ! chcee już nn ^^
OdpowiedzUsuńŚWIETNY;O
OdpowiedzUsuńCud, miód i rewelacja <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Nicka który uświadomił wreeszcie Aby
OdpowiedzUsuń