niedziela, 28 lipca 2013

Eight :

Abigail :

                                     Ludzie mogą kochać i nienawidzić w tym samym czasie? Możliwe... Ja właśnie tego doświadczam. Nie mam pojęcia, co ze mną nie tak, ale kocham i nienawidzę Zayna. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta; kocham go i pewnie jeszcze długo będę, tego nie da się od tak wymazać z pamięci. Tych wszystkich chwil, które razem spędziliśmy. Zastanawiacie się, dlaczego go nienawidzę? A co wy byście zrobili na moim miejscu, gdyby chłopak, na którym wam zależy, uciekłby z miejsca wypadku, zostawił was i nie dawał znaku życia? I do tego, gdyby pojawił się w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy stara się o nim zapomnieć? 
Długo musiałam wymuszać to od swojego przyjaciela, aż w końcu mi się udało. Dwa tygodnie temu, Zayn przyszedł do Louisa. Kłócili się i gdyby nie my, być może by doszło do poważnej bójki. Tomlinson twierdzi, że to Malik zaczął, jednak ten chciał za wszelką cenę ze mną porozmawiać, do czego nie dopuścił Harry. Gdyby nie ja i Liam, na pewno nie skończyłoby się tylko na rozmowie. Odkąd wygoniliśmy go spod naszego apartamentu, próbował się ze mną skontaktować i to nie raz, jednak ignorowałam to. Muszę o nim zapomnieć i to jak najszybciej. Przez niego prawie by straciła przyjaciół, a tego bardzo nie chcę. Jeszcze Justin, który tak nagle pojawił się w moim życiu... Wszystko miesza mi się w głowie, nie mam pojęcia co zrobić. Niby jednego dnia, wszystko się układało, ale kiedy poczułam się dobrze w towarzystwie swoich przyjaciół, musiał pojawić się on i wszystko zepsuć, dlaczego? Co ja mu takiego zrobiłam,hm?
                                   Szłam sobie chodnikiem w kierunku szkoły. Tak, szłam, ponieważ chłopaki wczoraj pojechali na wycieczkę klasowa i nie będzie ich kilka dni. Szkoda, bo nie mam co robić. Bez nich moje życie nie ma sensu, chociaż to tylko kilka dób. Owszem, jest jeszcze Eleanor i Danielle ale to nie to samo. Mogłabym się spotkać z Justinem, ale na moje nieszczęście, chodzi do klasy z resztą moich przyjaciół, więc również wyjechał. Do dupy...
Kopnęłam kamyk przed sobą i zapatrzyłam się jak leci pod czyjąś nogę, która go zatrzymała. Prychnęłam pod nosem i nie podnosząc głowy, szłam dalej. Moje pieprzone szczęście nie pozwoliło mi spokojnie dojść na lekcję, bo wpadłam na tą samą osobę, która przed chwilą zatrzymała ten głupi kamyk.
- Suń się. - warknęłam i próbowałam przejść obok, ale zastawił mi drogę. - Co jest? - wkurzona do granic możliwości, podniosłam głowę, a moje serce momentalnie zatrzymało się w miejscu. Patrzyłam się w mocno zarysowaną twarz, na której widniał kilku dniowy zarost. Jego kawowe oczy, wpatrywały się w moje, a śliczne, pełne wargi trzymały papierosa, za którym tak bardzo tęskniłam. Cofnęłam się do tyłu i głośno przełknęłam ślinę. Zauważyłam, że na jego twarz wkrada się lekki, chytry uśmieszek, który towarzyszył mu przy każdym naszym, wcześniejszym spotkaniu. W myślach modliłam się żeby sobie poszedł i nie zaczął ze mną rozmawiać, bo prawdopodobnie poddałabym się i to uczucie, którego za wszelką cenę chciałam się pozbyć, zostanie. Opuszczałam i podnosiłam powieki, z nadzieję, że to tylko głupi sen. Bez słowa odwróciłam się i zaczęłam iść z powrotem do swojego apartamentu. Byłam gotowa nawet biec, jednak pech chciał, że chwycił mnie za rękę i popchnął na pobliski murek, który był za mną. Spuściłam głowę i za wszelką cenę chciałam pokazać, że to mnie nie rusza, że to mnie nie boli i nie rozrywa od środka. Gdyby tylko mógł czytać w moich myślach, możliwe, że nie wytrzymałby tego co teraz dzieje się w mojej głowie. Każda myśl zawiera jedno imię, jedną osobę i wiele wspomnień, które miały miejsce ponad miesiąc temu. Tak dawno, a jednak czuć jakby wydarzyło się to wczoraj.

- Pogadaj ze mną. - usłyszałam niski, ochrypły głos, za którym tak szalałam. Za niego można byłoby zabić, a ja miałam to na wyciągnięcie ręki, ale on wszystko spieprzył. Pokiwałam przecząco głową, której nawet na chwilę nie podnosiłam w górę. Pewnie gdybym to zrobiła, jego oczy powaliłyby mnie na kolana, a ja błagałabym żeby mnie pocałował. A tego nie chcę, prawda? Nie mogę ponownie go kochać, kiedy chcę znienawidzić. - Abi, spójrz na mnie. - mogłam wyczuć, że jest zły, ale nie obchodziło mnie to. Nie miałam na tyle odwagi żeby na niego spojrzeć. To  tak bardzo boli. Pomyślcie, jak czuje się teraz moje serce, skoro on jest tylko kilka centymetrów ode mnie. Kiedy go nie posłuchałam, przysunął się bliżej, przytykając mnie mocniej, do ścianki za mną. Poczułam niesamowity ból, kiedy moje plecy przywaliły w nią. Zayn przysunął się tak blisko, że nawet najcieńsza kartka papieru, nie wcisnęłaby się w nas. Czułam jak jego klatka piersiowa się unosi, żeby móc ponownie opaść. Gwałtownie podniósł mój podbródek do góry. Zobaczyłam jego powiększone źrenice i złość, która je wypełniała. - Nie unikaj mnie. - mówił, ale ja nie starałam się słuchać. Jego hipnotyzujące oczy działały na mnie, tak że nie mogłam nic z siebie wydusić. Poczułam suchość w gardle, jak i na ustach. Wyrzucił niedopalonego papierosa na ziemię, po czym zgniótł go swoim butem, nie spuszczając ze mnie wzroku. Oblizał swoje wargi i nachylił się do mnie. Wiem co chciał zrobić, ale nie mogłam do tego dopuścić. W tym momencie odzyskałam czucie w rękach i mocno go od siebie odepchnęłam. Niestety, nie na tyle mocno żeby drgnął. Zaśmiał się jedynie pod nosem i złapał moje nadgarstki, unosząc je w górę i przystawiając nad moją głową. Ściskał je tak mocno, że syknęłam i skrzywiłam się z bólu. Nie ruszyło go to. Wiedziałam, że teraz to jest ten zły Malik. Nie ten czuły, kochający, słodki i uroczy, który dał mi naszyjnik i powiedział, że jestem dla niego ważna. To był ten Malik, który pchał mnie na ścianę, był brutalny, nieczuły i zły. Tego pierwszego kochałam, natomiast drugiego nienawidziłam.
- Zayn, to boli. - powiedziałam cichym, piskliwym głosem. Dziwię się, że w ogóle udało mi się to powiedzieć. Pokiwał przecząco głową i mocniej ścisnął moje nadgarstki.
- Wytłumacz mi, dlaczego to robisz, co? - wrzasnął. - Dlaczego nie może być tak jak wcześniej, o co ci chodzi? Masz jakiś problem? Jak masz to powiedz. - przysunął się bliżej, czułam jego oddech na swojej twarzy. - Tylko pamiętaj, ze mną się tak nie gra. - wyszeptał do mojego ucha, a po chwili wbił się w moje usta. Szarpałam się z całej siły i próbowałam krzyczeć, ale to nic nie dawało. Wręcz odwrotnie, coraz mocniej przywierał do mnie swoim ciałem. Czułam gorąco, które przeszło przez całe moje ciało. Łzy pojawiły się w moich oczach, czując ból na twarzy. W pewnym momencie stałam się cała sparaliżowana, nie byłam w stanie stwierdzić co się dzieje. Złapał za moje biodra, tym samym uwalniając moje ręce, których od razu próbowałam użyć. Niestety nie działo to na niego. Coraz bardziej i zachłanniej napierał na moje wargi, sprawiając, że na pewno robiły się sine. Kiedy się oderwał od moich ust, nie mogłam wytrzymać i zrobiłam coś czego na pewno będę żałować. Moja dłoń w szybkim tempie powędrowała do jego policzka, a później było słychać tylko dźwięk, który rozszedł się w mojej głowie i pewnie zostanie tam na długo. Nie chciałam tego robić, ale nie dawał mi wyboru. Jego oczy stały się jeszcze ciemniejsze niż wcześniej, a szczęka napięła się. Nawet nie dotknął miejsca, które zrobiło się czerwone, od mojego uderzenia.
- Kurwa. - wrzasnął i szarpnął za moje ramiona, uderzając mną o mur. Moje plecy przeszedł ogromny ból, który doprowadził do łez w kąciku moich oczu. Spuściłam głowę w dół, a na moją bluzkę, zaczęła kapać słona ciecz. - Odpierdoliło ci? Od kiedy jesteś taka popierdolono, suko? - wrzasnął, a ja czułam, że w moich żyłach gotuje się krew. Nie będę płakać i stać bezczynnie, kiedy on mnie obraża. Podniosłam głowę w górę i spotkałam jego oczy kilka centymetrów ode mnie. Odsunęłam go od siebie i otarłam łzy.
- Posłuchaj no... - zrobiłam krok do przodu, co wywołało u niego śmiech, który zignorowałam. - Nie masz prawa nazywać mnie popierdoloną, a już na pewno nie suką. - popchnęłam go mocniej, słysząc jego głośny śmiech. - Nie zbliżaj się do mnie, rozumiesz?
- Brawo, Abi. Widać braciszek trenuje cię na twardą. - zbliżył się do mnie i pochylił tak, żeby nasze twarze były na równi. - Nie wiem, co sobie ubzdurałaś w tej główce... - przejechał ręką po moim policzku. Przymknęłam powieki i przełknęłam ślinę. - ale nie masz prawa mnie tak traktować, jasne? - uśmiechnął się lekko. - Jesteś słodka jak się złościsz. - wyszeptał do mojego ucha i podniósł się. - Ale nie po to tutaj przyszedłem. - westchnął i złapał za moją rękę. Zaczął mnie ciągnąć w stronę swojego samochodu, który był zaparkowany pod sklepem.
- Puszczaj! - wyrywałam się z jego uścisku. Zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Mogłam znowu zobaczyć ten jego perfidny uśmiech, który mówił wszystko o jego bezczelności w stosunku do mnie. Po tym wszystkim co mi zrobił, ma czelność przychodzić i jeszcze tak mnie traktować? Nie mógł po prostu mnie zostawić w spokoju?
Przekręcił głowę na bok i zaśmiał się, łapiąc się przy tym za brzuch. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. Dzięki tej jego chwilowej nieuwagi, zaczęłam wycofywać się do tyłu, a później biec, jak najszybciej potrafiłam. Przebierałam nogami, tak szybko jak to było możliwe, niestety... Zapomniałam, że Zayn jest strasznie szybki i bez problemu mnie dogonił. Przerzucił mnie przez swoje ramię i zaczął nieść do swojego auta. Krzyczałam, wołałam o pomoc, ale głupi ludzie jak zawsze teraz robią coś ważniejszego i nie ma ich w pobliżu. Malik wrzucił mnie na tył swojego samochodu, po czym zamknął drzwi. Szybko do nich podleciałam i próbowałam otworzyć, ale były zamknięte.
Wsiadł od strony kierowcy i odwrócił się do mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Odruchowo cofnęłam się w głąb siedzenie i histerycznie pokręciłam głową.
- Myślałaś, że mi uciekniesz? - zaśmiał się, patrząc na mnie.
- Wypuść mnie... - łzy ponownie spłynęły po moim policzku, a on pokręcił przecząco głową.
- Żebyś mogła sobie wrócić, do tego, hm... - złapał się za brodę i udawał, że myśli. - a już wiem. Justina, tak? - znowu ten głupi śmiech, który rozniósł się po całym samochodzie, wywołał ciarki na moim ciele. Głośno przełknęłam ślinę i spojrzałam w jego oczy. - Myślisz, że możesz sobie z nim być i zapomnieć o mnie? - sięgnął do kieszeni swojej skórzanej kurtki, a po chwili wyciągnął z niej fajkę, którą odpalił. Pokręcił przecząco głową i zaciągnął się. - Źle myślisz, Abi. - przeczesał swoje włosy i odwrócił się, po czym zapalił samochód. - Jesteś moja i tylko moja. - kiedy usłyszałam te słowa, moje usta rozchyliły się ze zdziwienia a oczy powiększyły. Nie rozumiałam, co do mnie mówi. Jak tylko jego? Przecież on mnie zostawił. Chciałam mu to wszystko wygarnąć, ale nie dałam rady. W tym momencie zabrakło mi języka w gębie. Malik widząc moją minę, ponownie się uśmiechnął i wyjechał na jezdnię. Nawet nie miałam siły protestować, bo co by mi to dało? Znam go na tyle dobrze żeby stwierdzić, że mnie ni wypuści, ale nie mam pojęcia dlaczego...
                               Samochód jechał w nieznanym mi kierunku. Zaczęłam się wiercić na siedzeniu i spojrzałam na swoje trzęsące się ręce, które trzymały torbę. Od razu w mojej głowie zaświeciła się lampka, znacząca, że wpadłam na pomysł. Bałam się to zrobić, żeby nie rozzłościć czarnowłosego. Przełknęłam ślinę i nie spuszczając z niego wzroku, sięgnęłam do bocznej kieszeni żeby wyciągnąć z niej mojego iPhone. Przymknęłam lekko oczy i spojrzałam w dół aby dobrze trafić.
- Nawet nie próbuj. - usłyszałam jego głos i szybko podniosłam głowę, patrzył na mnie przez lusterko i łobuzersko się uśmiechał. Zauważyłam, że zjeżdża na bok. Zatrzymał auto i wyszedł z niego, kierując się do mnie. Otworzył drzwi i wszedł do środka, zamykając je za sobą. Momentalnie odsunęłam się na sam koniec siedzenia. Uśmiechnął się i wyciągnął w moim kierunku dłoń. - Oddaj mi telefon. - nie odpowiadałam. Słyszałam głośne bicie własnego serca. Byłam przerażona. Zamknął oczy i chwilę nad czymś myślał, po czym bez wahania złapał moją torbę i wysypał z niej wszystkie rzeczy. Kiedy znalazł to co szukał, uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie, po czym wysiadł z auta. Patrzyłam jak wyrzuca moją komórkę i wraca na swoje miejsce. Przez ten cały czas nie mogłam nic powiedzieć. Właściwie to po co on to zrobił? - I nie próbuj więcej niczego, bo pożałujesz. - spojrzał na mnie na chwilkę, po czym znowu odpalił samochód i wyjechał na ulicę. O kurwa, co on chce zrobić?

***

Harry :


                                       Siedzieliśmy z chłopakami w pokoju, który nam przydzielono. Dzięki naszym prośbą i błaganiom, które nie były wcale takie łatwe; nauczyciele w końcu zgodzili się abym ja, Louis, Liam, Niall i Justin mieli razem pokój. Początkowo trzeba było namawiać Tomlinsona żeby Bieber mógł mieć z nami pokój, co było totalnie wyczerpujące, ale w końcu się udało. Później przez całą drogę męczyliśmy naszą wychowawczynię żeby się zgodziła i w końcu uległa. Zabawne, że nauczyciele aż tak bardzo nam nie ufają. Bo przecież co takiego mogliśmy zrobić? 
Wracając do tematu, obserwowałem jak Louis wściekły patrzy w stronę Justina, oglądającego jakiś film, Liam zaciekle z kimś pisał na swoim iPhone, a Niall jak zawsze jadł. A ja? Nic, zupełnie nic. Same nudy. Dzisiaj jest fatalna pogoda, więc zwiedzanie odpada.
- Może powinniśmy zadzwonić do Abigail i zapytać co u niej? - odezwał się Bieber, rozglądając się po pokoju. Zauważyłem, że Louis się spina, co nic dobrego nie wróżyło.
- Może powinieneś się zająć swoimi sprawami? - wrzasnął i wstał. 
- Może powinienem, jednak wolałbym sprawdzić co się u niej dzieje. W przeciwieństwie do niektórych, martwię się o nią. - rzucił spokojnie, co jeszcze bardziej wyprowadziło bruneta z równowagi. Podszedł do ciemnego blondyna, łapiąc go za koszulkę i popychając w stronę ściany. 
- Jeszcze raz ważysz się stwierdzić, że ja się o nią nie martwię, to tak ci zjebię to słodką buźkę, że cię rodzona, kurwa matka nie pozna! - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Postanowiłem wkroczyć do akcji, w końcu chodzi o moją siostrę. Tomlinson nie powinien tak reagować, przecież się przyjaźnią. To znaczy, ja oczywiście dobrze wiem, że on coś do niej czuje, ale nie! Nawet niech nie próbuje się do niej zbliżać. Jest moim najlepszym przyjacielem, a ona moją siostrą. Nie to, że mu nie ufam, po prostu... To nie jest teraz ważne, nie zgodzę się na to nigdy. 
- Kurwa, chłopaki! Ogarnijcie się, jasne? - odsunąłem ich od siebie, a kiedy byli w bezpiecznej odległości, usiadłem obok swojego najlepszego przyjaciela, żeby go na wszelki wypadek pilnować. 
- Może tak rzeczywiście do niej zadzwonimy. Zapytamy co robi i takie tam, hm? - niezręczną ciszę przerwał Horan, mówiąc z pełną buzią. Liam oderwał się od swojego telefonu i spojrzał na nas dziwnie, marszcząc brwi. Zauważyłem, że coś jest nie tak.
- Co jest, Li? - zapytałem. 
- Danielle mówi, że Abi nie było dzisiaj w szkole... - powiedział niepewnie. Przegina... Moje ciało się napięło i od razu stanąłem na proste nogi, podchodząc do Liama. 
- Jak to jej kurwa nie było w szkole, co ona pierdoli? Rano mi pisała SMS-a że właśnie idzie do szkoły. - wrzasnął wkurwiony Louis, który również już stał. Payne patrzył na nas, a w jego oczach było widać strach. On dla Abi jak brat, czasem nawet lepszy ode mnie. Zawsze się o nią martwi, nawet jak spóźni się do domu kilka minut, panikuje. Tym razem też tak było. Wstał i zaczął chodzić po całym pokoju. - Dzwonię do niej... - powiedział Tomlinson, wyciągając z kieszeni swój telefon. Dał na głośno mówiący, a po chwili usłyszeliśmy sygnał. Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty... - Nie odbiera. - powiedział smutno. Spróbował jeszcze raz. 
- Halo? - zmarszczyliśmy wszyscy czoła, przecież to nie było głos Abi? Louis spojrzał na mnie porozumiewawczo a ja kiwnąłem głową żeby mówił dalej.
- Przepraszam, kto mówi? 
- Oj, przepraszam... Nazywam się Kate Jonas i właściwie to, znalazłam ten telefon i pomyślałam, że jak odbiorę, to może znajdzie się właściciel i ... - mówiła, ale Louis pośpiesznie jej przerwał. 
- Jak to kurwa, go znalazłaś? - Liam walnął go w tył głowy, na co brunet się mocno skrzywił i mu oddał.
- Przepraszam, widziałam jak jakiś chłopak wyrzuca go z auta, co bardzo mnie zdziwiło i postanowiłam go podnieść. - zamarłem, jaki chłopak mógł mieć telefon mojej siostry. Pośpiesznie wyrwałem przyjacielowi komórkę i zacząłem mówić;
- Opisz dokładnie jak wyglądał ten chłopak, dobrze? 
- Em, tak. Był wysoki, dobrze zbudowany. Miał czarne włosy i zarost na twarzy. - mówiła, a ja od razu złapałem się za włosy, mocno ciągnąc ich końcówki. Bez słowa rozłączyłem się i spojrzałem na resztę swoich przyjaciół, którzy tak samo jak ja, wiedzieli o kogo chodzi. 
- Zayn... - wysyczał Tomlinson, przywalając z całej pięści w ścianę. 


____________________________________________________________

nie mam pojęcia, czy wam się spodoba, ale chciałam dodać dzisiaj.
dziękuję wam wszystkim za komentarze, one na prawdę tyle dla mnie znaczą. <3 
chciałabym was również powiadomić, że założyłam aska i jeśli chcecie mi zadać jakieś pytania, walcie śmiało. 


a i przepraszam za błędy, jeśli jakieś są, ale nie sprawdzałam tego rozdziału ;* 

30 komentarzy:

  1. nie żartuj,że ją porwał?;oo żal mi go,ale cieszę się że wrócił do niej,bo już się bałam.. boooski rozdział miał być dopiero we wtorek,sprinciaroo:D

    OdpowiedzUsuń
  2. woah, zajebisty

    OdpowiedzUsuń
  3. łoooł to naprawdę wspaniały rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny,fajny i jeszcze raz fajny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ej Zayn no weź oddaj mnie! nie chcę być porwana:( kocham takie akcje jak ta przy murku z Malikiem iiiiiii fajowy rozdział;D

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to!;*;*;*;*

    OdpowiedzUsuń
  7. o w mordkę jaki Louis wkurwiony na Biebera,dobrze tak kochanie polać tobie! Zayn znakomity hahaha fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. koooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooocham cię kurwa mać!!!!!! ON JEST PRZEWSPANIAŁYYYYYY MATKO UWIELBIAM! <3333333333333

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDNY,CZEKAM NA NEXT:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale fajnyyy <3 już się nie mogę doczekać następnego, życzę miłeeego jutrzejszego dniaaa:D i weny na następny rozdziałł

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedyyy następny?

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow. Zajebisty. Czekam na nexta. Mam nadzieje ze nic złego się nie stanie<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  13. No dziewczyno!!! Ten rozdział jest Z.A.W.O.D.O.W.Y bardzo podoba mi sie przebieg akcji chyba jak narazie moj ulubiony rozdział.Nie wiem jak ja wytrzymam do kolejnego obym nie musiala dlugo czekac
    pozdrawiam i życzę duuuuzzzoo weny , Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  14. no no zajebiście się akcje potoczyły:d tylko niech ona już będzie z tym Zaynem szczęśliwa.... dziękii za Liama i resztę,jesteś cudowna;)

    OdpowiedzUsuń
  15. AJAJAJAJAJJAJJAJAJJ NIE MOGĘ,OJAJAJJAJA JA CHCĘ JUŻ NASTĘPNYYYY! ON JEST TAKI GEEENIALNY ŻE JA NIE MOGĘ USIEDZIEĆĆĆĆ:<<

    OdpowiedzUsuń
  16. KOCHAM <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  17. fajno<3 czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  18. eeeeeej Louis!zostaw Justina w spokojuuuu!
    bombowy ten rozdział,fajnie że Zayn ją porwał ciekawe co się stanie heheh<3

    OdpowiedzUsuń
  19. awwwwwwwwwww świetnyyy!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. ej Zayn oddaj Abi i porwij mnie<3333333
    kocham ten rozdział;*;*

    OdpowiedzUsuń
  21. zajebisty ten rozdział czekam zniecierpliwiona na następny

    OdpowiedzUsuń
  22. Zayn ją porwał! Super rozdział. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  23. ZZnowu sie nie rozpisze bo jestem na telefonie ;-( ale zarabisty ten rozdzial czekam na nastepny ;-*

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  25. OMG !!! KOCHAM !! <333
    Masz talent <33
    P.S. Mam nadzieje że nic się nie stanie Abi ! <3

    OdpowiedzUsuń

Czytasz = Komentujesz :*